niedziela, 24 czerwca 2012

Jednopart


            To wydarzyło się na początku wakacji. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Właśnie wtedy wszystko się zmieniło. Ale zacznijmy od początku...
Było wczesne popołudnie, gdy jak zawsze otworzyłam swojego laptopa i przeglądałam ulubione strony. Na twitterze wręcz roiło się od wiadomości z zamieszczonym jednym i tym samym linkiem. Z ciekawości postanowiłam sprawdzić, czym wszyscy się tak ekscytują.  Po kliknięciu przekierowało mnie do pewnej znanej strony plotkarskiej. Zjechałam niżej i ujrzałam zdjęcie. Fotografię, przez którą w jednej chwili moje życie legło w gruzach… Jednak zanim powiem, co tam zobaczyłam, należą się wam wyjaśnienia.
Mianowicie, od przedszkola przyjaźnię się z pewnych chłopakiem. Już wtedy znacznie wyróżniał się, między innymi swoją urodą. Jego kruczoczarne włosy i nieco ciemniejszy kolor skóry przyciągały uwagę. Nawet jako dziecko był niesamowicie przystojny. Był też nieco nieśmiały i zamknięty w sobie. Ja także nie lubiłam za dużo mówić, trzymałam się z boku i nie byłam taka, jak inne moje rówieśniczki, które bez przerwy mogły rozmawiać o lalkach, zabawkach i różowych ciuchach. Mnie nigdy do tego nie ciągnęło. Gdy tylko mama chciała mnie ubrać w sukienkę lub spódniczkę, uciekałam z krzykiem i chowałam się pod łóżkiem. Wolałam towarzystwo chłopców, z którymi bawiłam się samochodami. Miałam z nimi lepszy kontakt. Lecz najtrwalsza więź łączyła mnie właśnie z Zaynem. Mamy podobne charaktery i gusty, nie lubimy tych samych rzeczy, mamy takie same zainteresowania. Wszyscy myśleli, że po pójściu do podstawówki nasze drogi się rozejdą, a znajomość z przedszkola pójdzie w zapomnienie. Ale tak się nie stało. I chociaż jest ode mnie rok starszy, zawsze spotykaliśmy się na niemal każdej przerwie i po szkole. Teraz mam 17 lat, on 18*, ale ciągle nie wyobrażamy sobie choć jednego dnia bez kontaktu ze sobą. Znamy nawet najbardziej upokarzające szczegóły z naszych żyć, wiemy o sobie wszystko. No, może prawie wszystko. Gdyż nikt nie wie, że od dawna skrycie kocham się w Zaynie… Teraz patrzę na niego inaczej. Gdy mnie dotknie, od razu mam motyle w brzuchu.  Jednak nie może się o tym dowiedzieć, ponieważ wiem, że on traktuje mnie jedynie, jako swoją przyjaciółkę i nikogo więcej. Boli mnie to, ale nie mogę go stracić. Jest dla mnie zbyt ważny…
Wróćmy do tematu wspomnianego zdjęcia. Zobaczyłam na nim Zayna całującego się z jakąś blondynką… W oczach momentalnie stanęły mi łzy, a serce przestało na chwilę bić, po czym rozpadło się na kawałki. Zdawałam sobie sprawę z tego, że wkrótce znajdzie sobie dziewczynę. Lecz nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko. Nie byłam jeszcze gotowa. Wpatrywałam się tępo w ekran komputera, a za chwilę z hukiem go zamknęłam i rzuciłam na łóżko.  Wybiegłam z pokoju, kierując swe kroki na stary, niegdyś zamieszkiwany strych. Przychodziłam tam zawsze, gdy byłam smutna. Tylko Zayn wiedział o tym miejscu. Siedzieliśmy tam razem, gdy zmarła moja ukochana babcia. Zayn był przy mnie do końca. Pocieszał mnie, przytulał, a nawet płakał razem ze mną. Rzuciłam się na duży tapczan i ukryłam twarz w staromodnej poduszce. Już nie powstrzymywałam łez. Płynęły strumieniami po moich gorących policzkach, zostawiając za sobą słone ślady.
Jestem głupia i naiwna. Nie wiem, co ja sobie myślałam… Przecież to wiadome, że nigdy bym się mu nie spodobała. Przy tej blondynce, Perrie, wyglądałam jak jej służąca. Nawet do pięt jej nie dorastałam. Ona – piękna, długonoga blondynka o jasnych oczach, idealnej figurze i pełnych piersiach, a ja – zwyczajna dziewczyna o brązowych włosach, szarych tęczówkach i sylwetce, w której wiele chciałabym zmienić. Ona – ubrana w obcisłą miniówkę opinającą jej jędrną pupę, kusą bluzeczkę i niebotycznie wysokie szpilki, ja – ubrana w postrzępione na brzegach szorty, luźną koszulkę na ramiączkach i czarne trampki. Nawet mój makijaż ograniczał się tylko do pociągnięcia rzęs tuszem i ust bezbarwną, ochronną pomadką. Za to u niej wszystko było perfekcyjne – od makijażu po fryzurę. Skąd on ją w ogóle zna?! I dlaczego nic mi nie powiedział?! Ale, w sumie, nie mam, co się dziwić. Przecież był sławny. On i jego czwórka przyjaciół, tworzyli zespół rozpoznawany na całym świecie. Mógł mieć każdą. Ale chyba mam prawo wiedzieć, że z kimś się spotyka, prawda? Przecież jesteśmy przyjaciółmi! Na myśl o tym jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nagle zadzwonił mój telefon. Z trudem wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam, nie patrząc nawet, kto chce ze mną rozmawiać.
- Tak? – Szepnęłam cicho, próbując otrzeć łzy.
- Abbey? Co się stało? Czemu jeszcze nie przyszłaś? – usłyszałam zaniepokojony głos Zayna. ‘No tak! Przecież mieliśmy iść na spacer!’
- Przepraszam. Nie dam dzisiaj rady -  odpowiedziałam cicho.
- Co się stało? Gdzie jesteś?
- Nieważne – wyszeptałam i szybko się rozłączyłam. Nie chciałam się z nim teraz widzieć. Nie mogłabym spojrzeć mu w twarz. Miałam nadzieję, że nie zacznie mnie szukać. I że zapomniał o strychu.
Skuliłam się jeszcze bardziej, podkurczając kolana pod brodę i ściskając poduszkę. Znowu zaniosłam się cichym szlochem. Przez jeden dzień chyba wylałam więcej łez niż przez całe moje życie. Zawsze uchodziłam za twardą laskę.
Telefon dzwonił jeszcze kilkanaście razy, ale albo odrzucałam połączenie albo ignorowałam.  Z czasem irytujący dzwonek przestał mi przeszkadzać. W głowie cały czas widziałam całującą się parę, więc było mi już wszystko jedno…
***
Jednak Zayn nie dał za wygraną. Po tym niepokojącym telefonie natychmiast ruszył szukać dziewczynę. Po kolei odwiedzał jej ulubione miejsca, jednak jak na razie nigdzie jej nie znalazł. Był też u niej w domu, ale jej mama, oznajmiła, że nie widziała córki od południa. Już prawie opuścił jej posesję, gdy nagle go olśniło. Nie szukał jeszcze w ostatnim miejscu –  na strychu. Przypomniał sobie o nim w ostatniej chwili. Nie czekając ani chwili dłużej ruszył w kierunku schodów prowadzących na górę. Szybko wbiegł po stromych stopniach i z impetem wpadł do środka. Jego oczom ukazał się przykry widok. Drobna dziewczyna, zwinięta w ciasny kłębek, pochlipywała cicho w poduszkę. Jednym susem znalazł się przy niej i złapał jej mokrą twarz w obie dłonie. Abbey szeroko rozszerzyła oczy ze zdziwienia.
- Co ty tu robisz? – Zapytała ochrypniętym głosem, spuszczając wzrok.
- Co się stało? – Odpowiedział pytaniem na pytanie, przenikliwie jej się przyglądając.
- Kot mi zdechł – burknęła.
- Ty nie masz kota – powiedział twardo.
- To coś innego mi zdechło – wzruszyła ramionami. Chłopak westchnął. Zawsze taka była. Nawet w takiej sytuacji nie mogła mu powiedzieć wprost, tylko musiała podyskutować.
- Masz mi natychmiast powiedzieć, co się stało!
- Bo co?! – Uniosła głos. – Przecież i tak już cię nie obchodzę! – krzyknęła mu prosto w twarz, a po jej policzkach stoczyły się kolejne krople łez.
- O czym ty do cholery mówisz?! Doskonale wiesz, że nigdy nie przestaniesz mnie obchodzić! Jesteś dla mnie najważniejsza!
- Chyba jednak nie tak ważna jak Perrie! – prychnęła, patrząc mi z pogardą w oczy. Zamurowało go.
- S-skąd wiesz?
- Trudno się nie dowiedzieć, gdy cały Internet o tym huczy! Myślałam, że mam chociaż prawo dowiedzieć się o tym od ciebie, a nie z jakiejś jebanej strony plotkarskiej! – krzyczała.
- P-przepraszam. Miałem zamiar ci powiedzieć…
- Kiedy?! Gdy już cały świat będzie wiedział?! Tylko nie ja?!
- Abbey, to nie tak… Chciałem. Ale bałem się twojej reakcji. Dlatego tak długo z tym zwlekałem – szepnął.- Ale nie tylko z tego powodu płaczesz, prawda? – Znał ją na wylot. Wiedział, że jest coś jeszcze. Zmieszała się i odwróciła głowę, skubiąc palcami skrawek koszulki. Wzruszyła ramionami. – Powiedz mi… - zapanowała cisza. Słychać było tylko ich nierówne oddechy i pociąganie nosem dziewczyny. Nagle wybuchła.
- Kocham cię, baranie! Słyszysz?! Kocham cię! Tylko, po co ci to wiedzieć, skoro jesteśmy tylko przyjaciółmi?! Przyznaj, że nigdy nie będę dla ciebie kimś więcej! Bo nie jestem dla ciebie za dobra! W ogóle, po co ja ci to wszystko mówię?! Lepiej już idź, bo pewnie Perrie na ciebie czeka… - krzyczała, tylko ostatnie zdanie wypowiadając szeptem.  Coś w nim pękło. Siedział tak jeszcze może z minutę, wpatrując się w nią, po czym uśmiechnął się lekko, pocałował ją w czoło i wyszedł. Zdezorientowana dziewczyna odprowadziła go wzrokiem, po czym po raz kolejny wybuchnęła płaczem. Myślała, że przynajmniej coś powie, nakrzyczy na nią, cokolwiek! A on jak gdyby nigdy nic, po prostu wyszedł. Nie myliła się, co do niego…
***
Był już prawie wieczór, a wykończona Abbey nadal leżała w tej samej pozycji. Już nawet nie miała siły płakać. Wpatrywała się tępo w nieokreślony punkt przed sobą, z ustami zaciśniętymi w linijkę. Miała podkrążone oczy, rozczochrane włosy i wyschnięte wargi, które po chwili pękły i sączyła się z nich strużka krwi. Oprócz skromnego śniadania, nie zjadła dzisiaj nic. Jej dłonie drżały, ale nie przejmowała się tym. Tylko myślała.
Nagle drzwi na strych ponownie się otworzyły. I po raz kolejny stanął w nich Zayn. Wolnym krokiem podszedł do niej i usiadł obok. Otwierała usta, by coś powiedzieć, ale on zamknął je czułym i namiętnym pocałunkiem. Ułożył dłonie na jej talii i przyciągnął bliżej. Marzyła o tym od dawna. Jedną rękę zarzuciła mu na szyję, a drugą położyła na jego policzku. Po chwili oderwali się od siebie, łapczywie czerpiąc powietrze. Stykali się ze sobą czołami. Miała przymknięte oczy, czuła jego ciepły oddech na swoich ustach.
- Czemu mnie całujesz, skoro masz dziewczynę? – Spytała drżącym głosem.
- Zerwałem z nią – szepnął, nie odrywając od niej wzroku. Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- C-co? Dlaczego? Ja nie chcę, żebyś przeze mnie…
- Nie – przerwał jej. – Tak naprawdę nigdy jej nie kochałem.
- W takim razie, dlaczego z nią w ogóle byłeś?
- To nasi menadżerowie. Chcieli rozkręcić naszą sławę, a zwłaszcza jej, i mieliśmy udawać. Przyznaję, że z czasem trochę mi się spodobała, ale to było zwykłe zauroczenie. Z resztą, już dawno minęło. Była za… sztuczna – skrzywił się. – Ona chyba się we mnie zakochała, ale… przejdzie jej. Już ją przeprosiłem.
- I teraz tak po prostu z nią zerwałeś? Menadżer będzie zły.
- Nie. Wszystko załatwiłem, rozmawiałem z nim i zgodził się. Widział, że to wszystko mnie przytłacza. Będzie musiała jakoś sobie poradzić beze mnie – pokiwała głową. Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał Zayn. – Pewnie nie zauważyłaś, ale od pewnego czasu też przestałem widzieć w tobie tylko przyjaciółkę, ale kogoś więcej… Lecz nie chciałem się angażować, gdyż myślałem, że cię skrzywdzę, bo nie zasługuję na ciebie - zarumienił się. – Jednak teraz już wiem, że jesteś powodem, dla którego się uśmiecham, oddycham, kocham, żyję… Chcę kogoś, komu będę mógł zaufać. I myślę, że tym kimś będziesz ty.
- Ale jestem inna…
- Inność jest piękna – złapał ją za rękę. – Bądź moja, proszę. Tylko ty sprawiasz, że jestem szczęśliwy. Nie masz pojęcia, jak szybko moje serce bije, gdy cię widzę. Posłuchaj – przyłożył jej dłoń do swojej klatki piersiowej - Na tym świecie nie ma żadnej innej osoby, którą chciałbym bardziej niż chcę ciebie.
Po policzkach Abbey spływały łzy. Ale nie łzy rozpaczy, lecz wzruszenia…
- To najpiękniejsze słowa, jakie w życiu usłyszałam. Dziękuję – uśmiechnęła się lekko. – Ale teraz zamknij się i mnie pocałuj – Zayn zaśmiał się i spełnił jej prośbę. Po raz kolejny dzisiaj poczuła jego wargi na swoich i nie mogła uwierzyć, że teraz będzie tak codziennie. Podniósł ją lekko i posadził na swoich kolanach. Otoczył ją swoimi silnymi ramionami i wtulił twarz w jej włosy, wdychając ich piękny, jabłkowy zapach. Co chwila szeptał jej do ucha, jak bardzo ją kocha i że zrobi dla niej wszystko. Wreszcie poczuła, że ma przy sobie kogoś, kogo kocha całym sercem. I że przy nim zawsze będzie bezpieczna…










__________________________________ 
* troszkę go odmłodziłam ;>

ekhem, zdaję sobie sprawę, że w tekście jest na pewno dużo powtórzeń i błędów interpunkcyjnych, ale wybaczcie, bo naprawdę nie chce mi się tego jeszcze raz czytać i poprawiać ;D zdaję sobie także sprawę z tego, że zjebałam pierwszą część. drugą trochę też. mam wrażenie, że nie ujęłam wszystkiego, co miałam w swojej głowie, ale gdy nad tym pomyślę, to nie mogę nic wymyślić. i nie miałam tu na celu obrażenia Perrie czy coś w tym rodzaju! to tylko opowiadanie. i choć mam co do jej osoby mieszane uczucia, nie chciałam nikogo urazić.
~Kamila
PS. wybaczcie, że to jednopart, a nie rozdział, ale no tak jakby nie chce nam się z Anią pisać ;> i nawet nie zaprzeczaj! <3
i przepraszam, jeśli przeczytaliście to i tylko zmarnowaliście czas.

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 3


-Nie, to nie - powiedziała Laura - Idę do sklepu, chcesz coś ?
-Nie, dziękuję.
Laura bez żadnego więcej słowa wyszła z domu, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne. Po 10 minutach znajdowała się już przy półkach z towarami i sięgała po różne produkty, wkładając je do koszyka.
-Jeszcze tylko mleko i mogę spadać - rzekła sama do siebie, kierując się na stoisko z nabiałem.
Dziewczyna sięgnęła po karton z półki. A po chwili towar, który chciała zakupić, znajdował się na podłodze, gdyż na kogoś wpadła.
-Przepraszam - powiedziała podnosząc produkt z ziemi.
-To moja wina - usłyszała męski głos.
Podniosła głowę.
-N-Niall?
-No baa…- powiedział uradowany blondyn.
-Co ty tu robisz?- zapytała
-Po jajka przyszedłem. Bo Liam ma ochotę na naleśniki.
-Ale ma zachcianki - rzekła zarzucając włosami.
Zapanowała krępująca cisza, którą przerwał blondyn.
-Może.. może chciałabyś się wybrać na spacer? - spytał nieśmiało, przygryzając wargę. 
-Chętnie, ale wiesz wypadałoby za zakupy zapłacić. - wskazała na koszyk - Jeszcze cię o kradzież jajek oskarżą! Bez skojarzeń proszę…

Zayn krążył bez celu po pokoju, zastanawiając się, czy do niej zadzwonić. Nie chciał być zbyt nachalny, ale nie mógł przestać o niej myśleć. Czuł jakąś potrzebę poznania jej bliżej. Wydawała się być inną osobą. W końcu chwycił szybko za telefon, by w ostatniej chwili nie zmienić zdania. Wybrał numer dziewczyny i przystawił do ucha urządzenie. Po chwili usłyszał jej cichy głosik.
- Słucham?
- Hej. Tu Zayn.
- Oo, cześć. Właśnie miałam zamiar do ciebie zadzwonić. – uśmiechnęła się.
- Naprawdę? – zdziwił się.
- Tak. Chciałam się spytać… To znaczy… Czy może nie zechcielibyście do nas wpaść? – spytała nieśmiało. – Laura wyszła do sklepu, ale powinna niedługo wrócić. Ale jeśli nie chcecie, to nie nalegam, zrozumiem… - mówiła szybko, ale chłopak jej przerwał.
- Oczywiście, że chcemy! A przynajmniej ja. Zaraz zapytam się reszty… - powiedział.
- Dobrze…- szepnęła. Bardzo się ucieszyła, że się zgodził. Myślała, że na ich pierwszym spotkaniu tylko i wyłącznie się nad nimi zlitowali, a teraz już nie pamiętają o jakichś tam fankach, na które przypadkiem wpadli. Uśmiechnęła się pod nosem, ale zaraz usłyszała krzyk po drugiej stronie słuchawki.
- Ejj! Chcecie iść ze mną do Diany i Laury?! – wydarł się Zayn.
- TAAAAAK! – odkrzyknął Harry, a po chwili słychać było ogromny huk i śmiech Mulata.
- Co się tam stało? – zapytała Diana.
- Nic takiego. To tylko Hazza z tej całej radości zapomniał, że stoi na łóżku i jak się rzucił do drzwi, to spadł. – Dziewczyna zachichotała cicho wyobrażając sobie tę sytuację. Po chwili usłyszała zmartwiony głos Louisa.
- Hazzuś, kochanie, nic ci nie jest?
- Chyba nie. A teraz wybacz, milordzie, ale spieszę do mych wybranek!
- Radziłbym się najpierw ubrać! – powiedział Liam. – Chyba nie wyjdziesz tak w samych bokserkach?
Zayn cały czas się śmiał, a Diana razem z nim.
- Jak słyszysz, są chętni do wyjścia. Nie ma tylko Nialla, ale napiszę mu smsa, gdzie będziemy. Spodziewaj się nas za jakieś 20 minut! – dodał i usłyszała dźwięk zakończonego połączenia.

Laura i Niall szli chodnikiem w pobliskim parku. Rozmowa kleiła im się jak chińska porcelana, kiedy nagle dziewczyna upadła na chodnik.
-Uważaj jak chodzisz – prychnął Niall do nieznajomego, pomagając Laurze wstać.
-Niech sama uważa – powiedział.
-Mark?- zapytała dziewczyna otrzepując spodnie.
-Nie, duch święty zesłany na tą planetę –rzekł.
Niall najpierw spojrzał na niego gniewnym spojrzeniem, a potem na dziewczynę.
-To jest Mark, mój były. – odparła pokazując ręką na chłopaka.
-Widzę, że Laura Jagger cały czas sama – powiedział i uśmiechnął się cwaniacko.
-Skończ – prychnęła.
-Pamiętam, jaki wywód zrobiłaś mi wtedy, kiedy z tobą zerwałem..
-Ona nie jest sama – powiedział Niall. – Ona jest moją dziewczyną – skłamał.
-T-twoją dziewczyną? – wyjąkał Mark.
-Tak, moją dziewczyną, masz z tym jakiś problem?
-Przecież ty gwiazdką jesteś, jedyne, co ona może zrobić, to popatrzeć na ciebie na plakacie.
-A co zazdrościsz, że mam taką dziewczynę ?
-Tutaj nie ma czego zazdrościć ! – powiedział uradowany.
-Weź stąd odejdź, zanim ci przywalę.
-Spokojnie upewniam się, czy wszystko jest dobrze.
-Ba, nawet bardzo dobrze – rzekł Niall, po czym pocałował dziewczynę.
Laura nie wiedziała, co się dzieje, ale nie opierała się. Odwzajemniła pocałunek. Chłopak zaczął rękoma masować ją po plecach. Dziewczyna zarzuciła ręce na jego szyję. Zaczęła bawić się jego włosami. Chłopak cicho zamruczał, jak by wiedział, że jej również to się podoba. Po chwili pogłębił pocałunek, a ich języki zaczęły się nawzajem muskać.
Kiedy odsunęli się od siebie, chłopak spojrzał na nią z miną, jakby chciał przeprosić.
-J j j jaa.. – zaczął się jąkać.
-Cii, nic się nie stało...- szepnęła, gdy zauważyła, że Marka już przy nich nie ma.
-Przepraszam – spuścił głowę – Nie wiem, co mnie napadło. – mruknął, drapiąc się po głowie.
-Nie. Dzięki tobie on sobie poszedł. Rozumiem, dlaczego to zrobiłeś. I dziękuję – uśmiechnęła się. – A poza tym, nie masz za co przepraszać – dodała, dotykając palcem swoich ust.

Rozległ się głośny dźwięk dzwonka. Szybko wstała z kanapy i po chwili znajdowała się przed drzwiami wejściowymi. W swoim domu poruszała się z wielką swobodą, znała każdy jego zakątek. Dla pewności zapytała:
- Kto tam?
- To ja! Twoje kochanie! – usłyszała głos Harrego. – I moi wierni kompani! – Ze śmiechem otworzyła drzwi i wpuściła ich do środka. Po krótkim przywitaniu zaprowadziła ich do salonu.
- Rozgośćcie się. A ja zadzwonię do Laury. Długo jej nie ma. – skrzywiła się i pochyliła się szukając telefonu, przesuwając ręką po blacie stołu.
- Tego szukasz? – usłyszała niski głos Zayna i poczuła, jak wsuwa w jej dłoń urządzenie.
- Tak. Dziękuję. – szepnęła i wyszła na korytarz. – Gdzie ty, do jasnej cholery, jesteś? – syknęła Diana.– Chłopcy są u nas.
- Zaraz będę. – odpowiedziała cicho Laura.
- Coś się stało?
- Nie. Skądże! Spotkałam po drodze Nialla, więc przyjdę razem z nim.
Diana wróciła do swoich gości.
- Chcecie coś do picia? 

____________________
Jak dla mnie ten rozdział jest trochę dziwny, ale no spoko.... Następny rozdział będzie tak jakby kontynuacją tego dnia. I będziemy robić tak dosyć często. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza... Zachęcam do komentowania ;)
~K.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 2


Chłopak bez ani jednego więcej słowa poprawił się na miejscu, po czym upił łyk coli. Z niewiadomej przyczyny czuł się niezręcznie w obecności dziewczyn. Najbardziej przerażała go myśl, że praktycznie nic o nich nie wiedzą oraz to, że nie wiedział jak zachować się przy osobie niewidomej. Bał się, że zrobi coś złego, co ją urazi, dlatego siedział z boku i nic nie mówił. Najwyraźniej Harry zauważył, że Zayn zachowuje się inaczej, niż, gdy są sami.
- Zayn, możemy chwilę pogadać? – zapytał Loczek i wskazał mu głową drzwi do toalety. Chłopak przytaknął i odeszli od stolika.
- Stary, co się dzieje?
- Nic. – wymamrotał.
- No jak nic, jak widzę przecież? – nalegał Harry.
- Odczep się! – odburknął Mulat.
- Zayn! – krzyknął Hazza, kładąc rękę na jego ramieniu.
- Mógłbyś się odczepić i dać mi wreszcie spokój? – powiedział zdenerwowany Malik i wyszedł z łazienki, po czym usiadł przy stoliku.
-Coś się stało ?  - zapytał Horan przeżuwając kawałek jedzenia.
-Nie. I nie mów do mnie z pełną gębą!
- Przepraszam zacnego szlachcica.
- To on się w ogóle nie będzie do ciebie odzywał, bo on cały czas ma pełny ryj. - powiedział Liam.
-Nie mówcie o mnie samych zły rzeczy. - rzekł zasmucony Niall'er spuszczając głowę.
-My z Dianą powinnyśmy się już zbierać - odparła dziewczyna przerywając ciszę.
-Niee. Zostańcie jeszcze! - jęknął Louis.
-Naprawdę powinnyśmy iść - powiedziała wstając.
- To może chociaż zawieziemy was do domu? – zaproponował Liam.
-Jak chcecie. - powiedziała niewidoma.
Kiedy samochód zaparkował pod domem dziewczyn, chłopacy pożegnali się z każdą i machając im na do widzenia, stali koło auta.
- Ej, czekajcie. - krzyknął jeszcze za nimi Harry. -Podacie nam swoje numery?
-Jasne - odparła brunetka i podała numery telefonów - To do zobaczenia - odparła i wprowadziła siostrę do domu.

Kiedy chłopcy zajechali do swojego domu, Zayn bez żadnego więcej słowa skierował się do swojego pokoju. Chciał poukładać myśli, a w obecność czwórki wariatów nie umiał tego zrobić. Położył się na łóżko i bez namysłu, wyciągnął telefon z kieszeni i wstukał w klawiaturę parę słów.
Diana poszła do swojego pokoju, gdzie po przebraniu się w piżamę, ułożyła wygodnie do łóżka. Zamknęła powieki, chciała zasnąć, ale obudził ją dźwięk sms. Wzięła swój nowoczesny telefon dla niewidomych i włączyła aplikację mówienia głośno.
Głos w telefonie przeczytał wiadomość.
'Mam nadzieję, że nie zrobiłem dzisiaj nic, co by mogło cię urazić. xx Zayn'
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, po czym odpisała.
'Nie zrobiłeś nic nietaktowego. : ) Zastanawiam się jedynie nad jednym.. Zdawało mi się, że jesteś smutny… Coś się stało? xx D.'
Po chwili usłyszała znajomy dźwięk.
'Nie chyba nic się nie stało.. Znaczy się, nie chciałem Cię urazić w jakikolwiek sposób. Bo nie byłem nigdy w towarzystwie niewidomej dziewczyny, i w dodatku tak ślicznej.. xx Z.'
Dziewczyna zaczerwieniła się, gdy usłyszała te słowa, po czym schowała głowę w poduszce. Kliknęła ponownie na funkcję, by głos przeczytał jeszcze raz.
'Zaczerwieniłam się.. xx D.'
'I tak zapewne wyglądasz ślicznie.. xx Z'
RANO:
Zayn szedł na dół, po czym nalał sobie świeżo zaparzonej kawy.
-Czuję się jak na kacu – oświadczył.
-A ja widzę, że ktoś tutaj nie spał całą noc - rzekł w jego stronę Nialler.
- Skąd wiesz? -spytał zaskoczony.
-No nie wiem. Masz pod oczami worki większe od tych, co ostatnio pojawiły się pod twoimi czekoladowymi oczami po urodzinach Hazzy.
Zayn odetchnął z ulgą. Już myślał, że chłopak słyszał, jak ten śmiał się pisząc z Dianą.
-Ależ Zayn nie wyglądasz aż tak strasznie - powiedział Louis wchodząc do kuchni w samych bokserkach -Ale ja wiem coś, czego nie wie nikt. - powiedział mu do ucha.
Zayn pociągnął chłopaka za rękę, kierując się na bok.
- O co ci chodzi?
-Hahahaha - zaśmiał się, próbując naśladować głos Malik'a.
-Nic się takiego nie działo - odparł Zayn.
- No, no, ja i tak wiem swoje. - odpowiedział Louis i odszedł.
-Zayn, czy ja o czymś nie wiem ? - zapytał Harry wychylając się zza lodówki.
-Odczepcie się - rzucił w jego stronę.
Zayn usiadł na kanapie, po czym patrzył na przelatujące w telewizorze kolorowe reklamy.
Diana otworzyła oczy i zaczęła szukać telefonu. Jedyne, co pamiętała, to, że zasnęła z nim w dłoni, oczekując na odpowiedź od Zayn'a. Kiedy po chwili go znalazła, włączyła aplikację .
 'Nie odpisałaś na ostatniego smsa, więc za pewne śpisz. A więc miłych snów piękna. xx Z'. Uśmiechnęła się pod nosem, po czym opadła na łóżko.
-Coś się stało ? - zapytała Laura, wchodząc do pokoju siostry.
-Nie, nie nic - rzekła siadając.

_______________________________
Bardzo przepraszamy, że tak późno dodałyśmy rozdział ;( Przez ten czas wydarzyło się trochę spraw,w tym moja choroba, przez które nie mogłyśmy pisać ;/ Mamy nadzieję, ze ten rozdział chociaż trochę wam to wynagrodzi ;)
~K.
PS. Jeśli ktoś jest zainteresowany innymi opowiadaniami pisanymi przez nas to zapraszam:
do mnie: 
do Ani:
Fajnie by było, jeśli byście wpadli i skomentowali ;)

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 1


2 LATA PÓŹNIEJ
                Drzwi od czarnego vana otworzyły się, a na zewnątrz wyszła brunetka, która pomagała wysiąść szatynce. Po chwili weszły do środka ogromnego budynku. Przed nimi widniała olbrzymia kolejka, ale one grzecznie stanęły na końcu ogonka. Laura trzymała swoją młodszą siostrę pod ramię, by tej się nic nie stało. Kolejka przed nimi malała, aż w końcu dotarły do kasy, by zakupić bilety na koncert.
- Dzień dobry. Poprosimy o dwa. – Laura uśmiechnęła się sztucznie do kasjerki.
- Przykro mi, ale wszystkie są już wyprzedane. – odparła kobieta, a dziewczynie uśmiech zszedł z twarzy.
Odeszły kilka kroków na bok.
-Diana, przykro mi, że nie mogę spełnić twojego marzenia. – powiedziała smutno Laura.
- Nic nie szkodzi, wiem jak bardzo się starałaś i naprawdę to doceniam. I tak jesteś najlepszą siostrą na świecie.
- To może w ramach rekompensaty pójdziemy na lody albo coś? Wybieraj! – powiedziała ochoczo Laura.
- Okej, chodźmy.
Laura złapała pod rękę Dianę i skierowały się w stronę wyjścia, kiedy nagle ktoś wpadł na szatynkę.
- Uważaj jak chodzisz! Co ty sobie wyobrażasz?!
- Przepraszam, zamyśliłem się. – powiedział wystraszony nieznajomy, pomagając jej wstać.
- To nie zwalnia cię z tego, by patrzeć pod nogi!
- Diana, przestań. – szepnęła siostra, szturchając ją w ramię.
- Bo co?! – krzyknęła zdenerwowana dziewczyna.
- Bo wydaje mi się, że Zayn Malik jest twoim idolem! – powiedziała podniesionym głosem.
- C-Co? Ale jak to… - zaczęła się jąkać.
Po chwili krępującej ciszy, w oddali rozległy się znajome głosy. Nagle do zgromadzonych podbiegła grupka chłopaków, z której jeden wskoczył na plecy Zayn’owi.
- A dlaczego tu stoicie? – zapytał wesoło któryś z nich i głośno się zaśmiał.
- No właśnie. Dlaczego nie wchodzicie na salę? – zawtórował mu Zayn. Laura dopiero po chwili się otrząsnęła się i im odpowiedziała:
- No, bo chciałyśmy pójść na wasz koncert, ale nie ma już biletów.
- Jak to? Przed nami stoi One Direction? – Diana zwróciła się do siostry, lecz ta nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo swoim specyficznym śmiechem przerwał im blondyn:
- A co? Nie widać? – Diana odwróciła głowę, a w oczach stanęły jej łzy.
- Ona jest niewidoma, głąbie! – warknęła Laura, rzucając mu wściekłe spojrzenie.
- Ojej, przepraszam, nie wiedziałem…- powiedział ze skruchą chłopak.
- Nie, nic się nie stało. – uśmiechnęła się niemrawo Diana. – Niby skąd miałeś wiedzieć, że jestem ślepa? – powiedziała, ściągając swoje ciemne okulary, a wtedy chłopcy ujrzeli jej pusty wzrok utkwiony gdzieś w dalekiej przestrzeni.
- Więc może, by wynagrodzić wam tę wpadkę, dacie zaprosić się za kulisy? – spytał Louis.
- Nie musicie się litować nad niewidomą fanką. Już i tak cieszę się, że w ogóle was spotkałam… - uśmiechnęła się niepewnie Diana.
- My się nad tobą nie litujemy, ale nie lubimy, gdy dziewczyna przez jakieś głupie bilety nie może przyjść na nasz koncert. – powiedział Harry.
- Diana, zgódź się! – namawiała ją Laura. – Przecież to od zawsze było twoim marzeniem. – Chłopcy patrzyli na nią wyczekująco.
- No dobrze. Niech wam będzie. – odparła, uśmiechając się.
Louis złapał dziewczynę pod rękę i wszyscy skierowali się w stronę drzwi prowadzących za kulisy. Po niedługim czasie chłopcy wyszli na scenę, zostawiając je same.
- Chcielibyśmy, aby ten wieczór był udany dla naszych nowo poznanych koleżanek, Diany i Laury, które serdecznie pozdrawiamy. – powiedział Harry do mikrofonu i uśmiechnął się w stronę kulis.
- A ta piosenka jest właśnie dla nich. – dodał Zayn, dając znać muzykom, by zaczęli grać. Po chwili do uszu dziewczyn dobiegły pierwsze dźwięki piosenki ‘Moments’…
3 GODZINY PÓŹNIEJ
- DZIĘKUJEMY, LONDYNIE, ZA WSPANIALE SPĘDZONY CZAS! DO ZOBACZENIA I DOBRANOC! – krzyknął na pożegnanie Nialler, a po chwili cała piątka stała obok nowych koleżanek.
-I jak podobał się występ ? – zapytał zaciekawiony Liam, pijąc wodę z butelki.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. – powiedziała ucieszona Diana.
Laura spojrzała na siostrę i po raz pierwszy od jakiegoś czasu szczerze się uśmiechnęła.
-Dziękuję – powiedziała po chwili w stronę chłopaków. – Naprawdę dziękuję – powtórzyła.
-A może byśmy skoczyli razem na pizzę? – zagadnął Niall.
-Jestem za. – odpowiedziała uradowana Diana.
Grupka znajomych ruszyła w stronę wyjścia, w między czasie Louis znowu złapał Dianę pod rękę.
-Tak właściwie, to kto idzie obok mnie ? – zapytała zastanawiająco niewidoma.
-Louis – odparł dumnie – Louis Tomlinson. Zapamiętaj to nazwisko mała. – dodał poruszając zabawnie brwiami.
-Aha, czyli od teraz robisz za mojego prywatnego szofera ?
-Jeśli tylko zechcesz, mała. – powtórzył dwudziestolatek.
Chwilę później znajdowali się w położonej nieopodal pizzerii. Gdy kelnerka położyła przed nimi jedzenie, Nialler spojrzał na przyjaciół i zaczął delektować się potrawą.
- Horan, do jasnej ciasnej, co ci się stało?! – zapytał zdziwiony Hazza.
- Ależ nie rozumiem twojego wybrakowanego słownictwa skierowanego w mą zacną stronę, drogi Haroldzie.
- Horan, czy ty w ogóle wiesz, co znaczą słowa, które wypowiedziałeś? – zwrócił się do niego Daddy Direction.
- Ależ ojcze, czy masz na myśli coś konkretnego? – odparł Niall.
- Czy on zawsze tak się zachowuje? – zapytała Diana Louisa, który siedział obok niej.
- No właśnie nie. Ten człowiek jest nie do ogarnięcia. – odparł, przeżuwając ostatni kawałek pizzy.
- Nialler, zaprzestańmy tej konwersacji, bo moja pizza stygnie.
- A więc, życzę ci smacznego, mój ty zacny kompanie. – odrzekł, krojąc swój kawałek nożem.
Liam spojrzał się na niego dziwnie, nic nie odpowiadając.
- Malik, a tobie też coś się stało? – zapytał Harry.
- Nie, nie, chyba nic. – szybko odpowiedział wyrwany z zamyślenia…

__________________________________
tamtadadam a oto pierwszy rozdział. co sądzicie o tym i owym ? mam nadzieję, że było parę momentów, przez które mieliście ciarki haha :D ^.^ kiedy pisałyśmy to z K., nie mogłyśmy uspokoić swoich mustangów i śmiałyśmy się ze wszystkiego, ale chyba najbardziej rozbawiła nas sytuacja w pizzerii, ale nie wnikać jak my na to wpadłyśmy. Co mogę więcej powiedzieć ? Że NN pojawi się w przyszłym tygodniu, dzień, godzina ani nic nie jest ustalone gdyż iż ponieważ nie wiemy kiedy coś fajnego napiszemy.

Przypomniam, że jeśli chcecie być informowane o NN, to zostawiajcie swoje nicki na tt lub ewentualnie numery gg :D
~A.
PS. a ten rozdział, tak jak obiecałam, dedykujemy naszej kochanej Karolinie (@JBluvsBabycakes). Kochamy cię! ♥
~K.

sobota, 17 marca 2012

Prolog


Biała sala numer 124. Jedno łóżko i dwa taborety. A na łóżku Ona, Diana. Laura wytarła dwie łzy, które spłynęły po jej śniadym policzku. Rozejrzała się wokół. Jej siostra leżała bezczynnie, nieruchomo, podłączona do tysiąca kabelków, które kontrolują jej serce. Kilkanaście urządzeń, które wydawały z siebie ten sam sygnał. Pip, pip.. Kolejne minuty uciekały, a Ona nawet nie drgnęła. Laura myślała, że to jakiś niewinny żart, że za chwilę Diana podniesie powieki, popatrzy na nią swoimi czekoladowymi oczami, uśmiechnie się i powie, że wszystko dobrze. Ale czy niewinny żart, powinien trwać trzy tygodnie ? Czy trzy tygodnie w śpiączce, to żart ? Pip, pip... Kolejne minuty jej życia uciekały, a jej siostra była przy niej. Trzymała ją za rękę. Siedziała przy niej w każdej wolnej minucie, a jej gitara leżała bezczynnie od tych trzech tygodni w kącie, zakurzona. Laura nie dbała o siebie. W lustru widziała nieznajomą osobę, która ją przerażała. Oczy podpuchnięte od płaczu, a włosy w totalnym nieładzie. Czy to była prawdziwa Laura? Czy to była ta sama Laura Jagger, która na każdym kroku się uśmiechała ?

______________________
Mamy prolog, który napisała Ania ;D Nie wiem, czy już domyślacie się, o co w tym wszystkim chodzi, czy nie, ale już niedługo wszystko się wyjaśni ;) 
Jeśli jeszcze ktoś nie wie, to mamy po 15 lat, poznałyśmy się na twitterze i niedawno postanowiłyśmy zacząć pisać opowiadanie ;D Rozdziały będą się pojawiać, wtedy kiedy napiszemy, ale postaramy się dodawać przynajmniej raz w tygodniu ;D 
w razie jakichkolwiek pytań piszcie do nas na tt:
Ania - @xAniua
Kamila - @Kramel97 

I jeśli chcecie być informowane o nn, to zostawiajcie swoje nicki na tt lub ewentualnie numery gg ;D
~K.

piątek, 16 marca 2012

cast.

Diana Jagger (17 l.)


Laura Jagger (18 l.)


Harry Styles (18 l.), Zayn Malik (19 l.), Liam Payne (19 l.),
 Niall Horan (19 l.), Louis Tomlinson (20 l.)